Zmień język

WSPÓŁPRACA „P” Z INSTYTUCJAMI „B+R”

Od kilku lat obserwujemy w Polsce „pęd ku innowacyjności”. Ostatnio, większość programów pomocowych, czy to z pieniędzy krajowych, czy unijnych, skierowanych jest w stronę produktów i usług o dumnie brzmiącej nazwie „innowacja”. Chociaż intuicyjnie każdy czuje, że słowo „innowacja” jest synonimem nowości, ulepszenia, wynalazku, to coraz częściej, w wymogach do finansowego wsparcia innowacyjnych projektów jest konieczność jego potwierdzenia przez jednostki badawcze.

Zwrot gospodarki krajowej w kierunku innowacyjności nie jest potwierdzeniem wzrostu poziomu i ilości wynalazców czy odkrywców w Polsce, ale próbą dogonienia światowych gospodarek w poziomie opatentowania nowych projektów, usług i technologii. Chociaż nasze notowania w światowych rankingach innowacyjności, z roku na rok, rosną –  w roku 2017, w rankingu innowacyjności według agencji Bloomerg, Polska znalazła się na 22 miejscu wśród 50 analizowanych gospodarek światowych. Jednak pod względem aktywności wynalazczej oraz patentowej mamy jeszcze wiele do nadrobienia.

Na wstępie artykułu zasadne byłoby wyjaśnienie enigmatycznych oznaczeń „P” i „B+R”, których użyliśmy w tytule.

Czym jest „P”?

„P” jest symbolicznym określeniem przedsiębiorstw – w ogólnym tego słowa znaczeniu. Nie ma znaczenia tutaj branża, w której działa dane przedsiębiorstwo. Ważne jest jednak to, że jego działalność ukierunkowana jest na wypracowanie zysku dla swoich właścicieli. Jednostka ta określana jest również jako „BIZNES” – czyli zespół działań mających na celu komercjalizację produktów i usług w celu wypracowania zysku.

Czym zatem jest „B+R”?

„B+R” oznacza dosłownie – „BADANIA + ROZWÓJ”. Jest to klasyfikacja przypisana jednostkom naukowym, badawczym oraz certyfikującym, mającym najczęściej akredytację państwową na swoją działalność. Praca jednostek z sektora „B+R” nie jest ukierunkowana na zysk, ale na efekt i sukces projektu badawczego.

Po co „P” ma współpracować z „B+R”?

Wydawać by się mogło, że cele jednostek biznesowych i badawczo-rozwojowych mijają się i są dalece rozbieżne. I rzeczywiście – takie są. Biznes ukierunkowany jest na maksymalizację zysku przy minimalizacji kosztów. Natomiast instytuty naukowe, w wielkim skrócie, nastawione są na osiągnięcie celu badawczego, często nie licząc się z kosztami. Współpraca między tymi dwoma, czasami skrajnie różnymi, sektorami ma na celu osiągnięcie równowagi pomiędzy nimi.

Co to dokładnie oznacza dla każdego z sektorów?

Biznes, współpracując z instytutami naukowymi, może przede wszystkim zminimalizować swoje koszty poprzez minimalizację ryzyka związanego z ewentualnymi stratami wynikającymi z błędów w swoich produktach, czy usługach. Może również, w sposób naukowy,  zweryfikować zasadność swojego pomysłu na nowy projekt komercyjny. Dla przykładu, przedsiębiorca wymyśla produkt, który ma określone cechy fizyczne oraz funkcje. Planuje produkt ten wdrożyć do produkcji masowej i wprowadzić na rynek. Kontakt z instytutem naukowym może pomóc przedsiębiorcy w weryfikacji swojego pomysłu. Może się bowiem okazać, że projekt, szczególnie innowacyjny, nie ma podstaw naukowych, przez co nie może zostać skutecznie zaprojektowany.

Oczywiście, współpraca nauki z biznesem, również ma swoje uzasadnienie. Biznes może wskazywać instytutom naukowym zakres nowych badań naukowych oraz kierunki do ich rozwoju. Działanie to, w znacznym stopniu, zminimalizowałoby prowadzenie badań dla samej teorii oraz pozwoliło na komercjalizację wyników badań, a tym samym przynajmniej zwrot kosztów, często pokrytych z pieniędzy publicznych, poniesionych na działalność naukową.

Narzucona współpraca

Oprócz wielu zalet wynikających ze współpracy pomiędzy sektorami naukowymi a biznesowymi, często bywa tak, że oba sektory nie przenikają się wzajemnie. Katalizatorem tej współpracy okazuje się najczęściej państwo jako organ narzucający określone normy i przepisy bezpieczeństwa, nadawane poszczególnym grupom towarowym, czy też usługom. Nie ma w tym nic złego, gdy działania te mają na celu ochronę konsumentów. Inaczej jest, gdy chronią określone grupy interesów, m.in. lobbystów. Tu jednak wkraczamy w tematy polityczne, które nie są przedmiotem niniejszego artykułu.

Każde cywilizowane państwo, w celu ochrony końcowych użytkowników, narzuca określone normy, które powinny spełniać produkty, żeby mogły być dopuszczone do obrotu na terenie danego kraju. Producenci krajowi muszą zadbać, aby ich produkty spełniały wymogi określone prawem w kraju, w którym dopuszczają swój produkt do obrotu.

Co się jednak dzieje w przypadku, gdy producent produkuje na zasadzie OEM lub ODM?

W takiej sytuacji pomocne okazują się właśnie instytuty badawcze i jednostki certyfikujące, które mają wiedzę i sprzęt umożliwiający skuteczne badanie produktów pod kątem spełnienia narzuconych prawem norm.

Jak z badaniami i normami radzi sobie ELETOR?

Na samym początku, jeszcze przez rozpoczęciem prac nad projektem nowego urządzenia, sprawdzamy jakie normy musi ono spełniać. Bardzo pomocna jest dla nas strona Polskiego Komitetu Normalizacyjnego, na której odnajdujemy informacje potrzebne do zaprojektowania nowego produktu. Trzeba pamiętać, że dostęp do norm jest, co do zasady, bezpłatny. Ale tylko wtedy, gdy korzysta się z nich w bibliotekach, najczęściej akademickich. Z naszego doświadczenia pamiętamy, że można było w czytelni naukowej przeczytać normę, nawet zrobić notatki, ale zabronione było kserowanie normy. W internecie przedruki norm są płatne. Pod tym adresem znajdziecie wyszukiwarkę norm.

Gdy już powstanie nowy produkt, badamy go „na sucho”, czyli w warunkach laboratoryjnych. Gdy badania w laboratorium są pomyślne, urządzenie musi przejeść testy w warunkach docelowych. Żeby przyspieszyć okres badania w warunkach docelowych, przeciążamy urządzenie, czasami kilkukrotnie więcej niż wskazuje na to norma, żeby szybciej sprawdzić i wykluczyć działania niepożądane.

W sytuacji, gdy produkt finalny przeszedł wszystkie testy pozytywnie, wystawiamy certyfikat potwierdzający spełnienie określonych norm.

Jakie normy muszą spełniać produkty innowacyjne lub ulepszone?

W sytuacji, gdy na rynku pojawia się innowacyjny produkt, co do którego nie ma żadnych norm lub producent chce, aby jednostka certyfikująca sama przebadała urządzenie pod kątem bezpieczeństwa użytkowania, standaryzacji i normalizacji – wówczas można zwrócić się do akredytowanej jednostki badawczej, która kompleksowo przebada nowy projekt i sama wystawi certyfikat zgodności.

Przydatne adresy dla początkujących producentów:
  • Polski Komitet Normalizacyjny – https://www.pkn.pl/
  • Serwis informacyjno-usługowy dla przedsięborcy – https://www.biznes.gov.pl/przedsiebiorcy/
  • Polskie Centrum Akredytacji – https://www.pca.gov.pl/
  • Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów – https://www.uokik.gov.pl/

 

Oferta jednostki certyfikującej wyroby w zakresie badań wytrzymałościowych bloczków linowych.

Oferta jednostki certyfikującej wyroby w zakresie badań wytrzymałościowych bloczków linowych.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *